11 lutego w Wiśniowej Górze, odbyła się gala MMA i K1 "FWL", w której miałem okazję uczestniczyć, pomagając również w sprawach organizacyjnych dotyczących tego eventu. Zaproszenie na tę imprezę od głównego organizatora dostałem już dużo wcześniej, jednakże postanowiłem dać coś więcej od siebie i dołożyć swoją cegiełkę do mej kibicowskiej pasji jaką są sztuki walki, w tym również wszechstylowe połączenie wszystkich technik fighterskich czyli nic innego jak MMA. Impreza odbywała się pod patronatem honorowym wójta gminy Andrespol Pana Dariusza Kubusa.
Na galę udałem się wraz z zaprzyjaźnioną firmą CK3D, która była jednym ze sponsorów zawodów, fundując statuetki dla zawodników, jako bonusy za swoje pojedynki takie jak: poddanie wieczoru, walka wieczoru, nokaut wieczoru, najlepsza walka w K1 itp. Na hali byliśmy już około 15, zabierając się szybko za rozkładanie przywiezionego sprzętu, a wcześniej zwiedzając okolice gminy Andrespol, na terenie której odbyła się gala. Odnośnie przywiezionego sprzętu, to niestety nie wszystko udało się zainstalować, ale na końcowy efekt narzekać też nie możemy, tym bardziej, że to była pierwsza gala w której pomagałem organizacyjnie. Na samej imprezie natomiast, zająłem się oprawą muzyczną czyli byłem dejayem, ogarniającym i puszczającym muzykę dla zawodników na swoje wejścia do octagonu, oraz w przerwach między walkami. Przyznaję, że początkowo zamieszanie było nie małe, albowiem zawodnicy przychodzili do mnie z utworami na wejście kilka chwil przed rozpoczęciem zawodów, a moim obowiązkiem było przygotowanie - uporządkowanie oraz rozpisanie, przy jakim utworze dany fighter będzie podążał do ringu. Cóż, czasu mało, zamieszania zaś dużo, pomimo tego niemal na styk czasowy udało mi się wszystko dopiąć na ostatni guzik, tak aby wszystko grało jak należy. Podsumuję, że jeśli chodzi o moją funkcję DJ, na szczęście wszystko zakończyło się happy endem. ;)
Na gali zaplanowane było 11 pojedynków, w tym po 6 zawodowych i 5 pół zawodowych w formułach K1 i MMA. W moim subiektywnym odczuciu, to osobiście najbardziej zapadł mi w pamięć bratobójczy pojedynek 47 letniego weterana sztuk walki i młodszego o blisko 30 lat byłego judoki Dominika Olczaka. Według mnie właśnie to starcie zasługiwało na pojedynek wieczoru, ze względu na swój dramatyczny przebieg. Walka naprawdę była wyczerpująca i zacięta, po zawodnikach widać było wycieńczenie, oraz niesamowitą wytrwałość, a dodatkowego smaku dodawał głośny doping hali dla weterana Tomasza. Ja wszakże przyznaję, że w tym pojedynku kibicowałem powiewowi młodości czyli Dominikowi, więc gdy ludzie krzyczeli "Tomek" a ja oczywiście wołałem "Dominik" dla odmiany ;). Cóż, w końcu wiadomo nie od dziś, że jestem wywrotowcem ;). Ostatecznie pojedynek wygrał ponoć doświadczony karateka - Tomasz ale i Dominik Olczak "tanio skóry nie sprzedał", albowiem poddanie nastąpiło dopiero w 3 rundzie, poprzez duszenie dokładnie 1:15 minucie 3 rundy. Prawda jest jednak taka, że pojedynek ten mógł roztrzygnąć się w każdy możliwy sposób, dlatego wielkie brawa oraz uznanie za serce do walki, należą się obydwóm zawodnikom.
Chwilę uwagi poświęcę również pojedynkowi przyjaciela, a zarazem głównego organizatora gali
- Kamila Bazelaka. Często rozmawiając z "Vanderleiem" telefonicznie, wiedziałem, że w krótkim czasie zrzucił on bardzo wiele kilogramów, a co za tym idzie, przygotowanie kondycyjne może nie być najwyższych lotów, podobnie jak w pamiętnym starciu z Józefem Warchołem w walce wieczoru na PL MMA. Przeciwnik Bazelaka - John "Bosko" Green to mający za sobą starcia w kickboxingu, czarnoskóry, solidnie wyrzeźbiony Haitańczyk. Do ringu wszedł bardzo pobudzony przy utworze "Eye of Tiger", widać było u niego sporą agresję, co zresztą wyraźnie widać na poniższym filmie z gali. Wiadomo, agresja w walce jest dodatkowym atutem, a mając na uwadze także spadek siły fizycznej poprzez zrzucenie dużej ilości kilogramów przez Kamila Bazelaka, dawało mi to powody do lekkich obaw. Tak - lekkich, albowiem zawsze wierzę w bliskie osoby, w związku z tym pozostałem optymistą iż Kamil sobie poradzi. Moje przypuszczenia, okazały się jednak prawdziwe, albowiem "Polski Vanderlei", przeleciał ze swoim rywalem niemal cały octagon, a obalił Greena dopiero przy siatce, klasycznym chwytem za nogi. Wtedy w partnerze, 3 razy serce biło mi mocniej, albowiem Haitańczyk 3krotnie prawie by przetoczył Kamila! "Prawie" robi jednak wielką różnice, bo ostatecznie Kamil udusił swojego rywala w parterze, który zmuszony był odklepać. Pamiątkowy puchar z gali za tę walkę, wręczył prezes firmy CK3D i zarazem mój od wielu lat bliski kumpel Rafał Borowski, a mi nie pozostało nic innego, jak tylko zapodać kawałek muzyczny "Sugar Baby love" i cieszyć się przy zwycięskim werdykcie dla kumpla ;)
Oficjalną relację z gali FWL przedstawiam wam poniżej, ja jedynie dodam, że po skończonych pojedynkach mieliśmy trochę czasu na pogawędki z zawodnikami i kibicami, oraz na posiłek no i piwka zabraknąć również nie mogło, a nawet i mojego starcia w klatce z kolegą ;). Niestety, po moim obaleniu przeciwnika, rywal zacisnął mi skutecznie duszenie zza pleców i choć jeszcze nie odklepałem i próbowałem z tego wyjść, to duże prawdopodobieństwo, że pomysłu na wyjście z tej sytuacji bym jednak nie znalazł, stąd kolega puścił w końcu uchwyt, ale bez mojego poddania, więc walkę uznaję jako "no contest" ;).
Ekipa z którą udałem się na galę, uznała, że wracamy do Kielc jeszcze tego samego wieczoru, albowiem niedziela dla niektórych z naszego składu, w tym dla mnie wypada pracująca, tak więc w Kielcach byliśmy około 2 w nocy, powrót przebiegł sprawnie i bezproblemowo.
Podsumowując - gala udana, pojedynki na wysokim poziomie, myślę, że organizacyjnie z mojej strony wypadło nieźle jak na pierwszy raz. To dopiero jednak początek, na tym nie poprzestajemy, a plany wraz z Kamilem mamy zacne ;) Poniżej oficjalna relacja z turnieju.
____________________________________________________________________
*
Organizatorzy przygotowali pięć walk w formule MMA i sześć walk w formule K-1. W szranki stanęli zawodnicy gminy Andrespol trenujący Furo Karate w GLKS Andrespolia, a także reprezentanci Śląska, Warszawy, Łodzi, Zamościa, Bogdanki, Haiti i Nigerii
Na galę udałem się wraz z zaprzyjaźnioną firmą CK3D, która była jednym ze sponsorów zawodów, fundując statuetki dla zawodników, jako bonusy za swoje pojedynki takie jak: poddanie wieczoru, walka wieczoru, nokaut wieczoru, najlepsza walka w K1 itp. Na hali byliśmy już około 15, zabierając się szybko za rozkładanie przywiezionego sprzętu, a wcześniej zwiedzając okolice gminy Andrespol, na terenie której odbyła się gala. Odnośnie przywiezionego sprzętu, to niestety nie wszystko udało się zainstalować, ale na końcowy efekt narzekać też nie możemy, tym bardziej, że to była pierwsza gala w której pomagałem organizacyjnie. Na samej imprezie natomiast, zająłem się oprawą muzyczną czyli byłem dejayem, ogarniającym i puszczającym muzykę dla zawodników na swoje wejścia do octagonu, oraz w przerwach między walkami. Przyznaję, że początkowo zamieszanie było nie małe, albowiem zawodnicy przychodzili do mnie z utworami na wejście kilka chwil przed rozpoczęciem zawodów, a moim obowiązkiem było przygotowanie - uporządkowanie oraz rozpisanie, przy jakim utworze dany fighter będzie podążał do ringu. Cóż, czasu mało, zamieszania zaś dużo, pomimo tego niemal na styk czasowy udało mi się wszystko dopiąć na ostatni guzik, tak aby wszystko grało jak należy. Podsumuję, że jeśli chodzi o moją funkcję DJ, na szczęście wszystko zakończyło się happy endem. ;)
Na gali zaplanowane było 11 pojedynków, w tym po 6 zawodowych i 5 pół zawodowych w formułach K1 i MMA. W moim subiektywnym odczuciu, to osobiście najbardziej zapadł mi w pamięć bratobójczy pojedynek 47 letniego weterana sztuk walki i młodszego o blisko 30 lat byłego judoki Dominika Olczaka. Według mnie właśnie to starcie zasługiwało na pojedynek wieczoru, ze względu na swój dramatyczny przebieg. Walka naprawdę była wyczerpująca i zacięta, po zawodnikach widać było wycieńczenie, oraz niesamowitą wytrwałość, a dodatkowego smaku dodawał głośny doping hali dla weterana Tomasza. Ja wszakże przyznaję, że w tym pojedynku kibicowałem powiewowi młodości czyli Dominikowi, więc gdy ludzie krzyczeli "Tomek" a ja oczywiście wołałem "Dominik" dla odmiany ;). Cóż, w końcu wiadomo nie od dziś, że jestem wywrotowcem ;). Ostatecznie pojedynek wygrał ponoć doświadczony karateka - Tomasz ale i Dominik Olczak "tanio skóry nie sprzedał", albowiem poddanie nastąpiło dopiero w 3 rundzie, poprzez duszenie dokładnie 1:15 minucie 3 rundy. Prawda jest jednak taka, że pojedynek ten mógł roztrzygnąć się w każdy możliwy sposób, dlatego wielkie brawa oraz uznanie za serce do walki, należą się obydwóm zawodnikom.
Chwilę uwagi poświęcę również pojedynkowi przyjaciela, a zarazem głównego organizatora gali
- Kamila Bazelaka. Często rozmawiając z "Vanderleiem" telefonicznie, wiedziałem, że w krótkim czasie zrzucił on bardzo wiele kilogramów, a co za tym idzie, przygotowanie kondycyjne może nie być najwyższych lotów, podobnie jak w pamiętnym starciu z Józefem Warchołem w walce wieczoru na PL MMA. Przeciwnik Bazelaka - John "Bosko" Green to mający za sobą starcia w kickboxingu, czarnoskóry, solidnie wyrzeźbiony Haitańczyk. Do ringu wszedł bardzo pobudzony przy utworze "Eye of Tiger", widać było u niego sporą agresję, co zresztą wyraźnie widać na poniższym filmie z gali. Wiadomo, agresja w walce jest dodatkowym atutem, a mając na uwadze także spadek siły fizycznej poprzez zrzucenie dużej ilości kilogramów przez Kamila Bazelaka, dawało mi to powody do lekkich obaw. Tak - lekkich, albowiem zawsze wierzę w bliskie osoby, w związku z tym pozostałem optymistą iż Kamil sobie poradzi. Moje przypuszczenia, okazały się jednak prawdziwe, albowiem "Polski Vanderlei", przeleciał ze swoim rywalem niemal cały octagon, a obalił Greena dopiero przy siatce, klasycznym chwytem za nogi. Wtedy w partnerze, 3 razy serce biło mi mocniej, albowiem Haitańczyk 3krotnie prawie by przetoczył Kamila! "Prawie" robi jednak wielką różnice, bo ostatecznie Kamil udusił swojego rywala w parterze, który zmuszony był odklepać. Pamiątkowy puchar z gali za tę walkę, wręczył prezes firmy CK3D i zarazem mój od wielu lat bliski kumpel Rafał Borowski, a mi nie pozostało nic innego, jak tylko zapodać kawałek muzyczny "Sugar Baby love" i cieszyć się przy zwycięskim werdykcie dla kumpla ;)
Oficjalną relację z gali FWL przedstawiam wam poniżej, ja jedynie dodam, że po skończonych pojedynkach mieliśmy trochę czasu na pogawędki z zawodnikami i kibicami, oraz na posiłek no i piwka zabraknąć również nie mogło, a nawet i mojego starcia w klatce z kolegą ;). Niestety, po moim obaleniu przeciwnika, rywal zacisnął mi skutecznie duszenie zza pleców i choć jeszcze nie odklepałem i próbowałem z tego wyjść, to duże prawdopodobieństwo, że pomysłu na wyjście z tej sytuacji bym jednak nie znalazł, stąd kolega puścił w końcu uchwyt, ale bez mojego poddania, więc walkę uznaję jako "no contest" ;).
Ekipa z którą udałem się na galę, uznała, że wracamy do Kielc jeszcze tego samego wieczoru, albowiem niedziela dla niektórych z naszego składu, w tym dla mnie wypada pracująca, tak więc w Kielcach byliśmy około 2 w nocy, powrót przebiegł sprawnie i bezproblemowo.
Podsumowując - gala udana, pojedynki na wysokim poziomie, myślę, że organizacyjnie z mojej strony wypadło nieźle jak na pierwszy raz. To dopiero jednak początek, na tym nie poprzestajemy, a plany wraz z Kamilem mamy zacne ;) Poniżej oficjalna relacja z turnieju.
____________________________________________________________________
*
Organizatorzy przygotowali pięć walk w formule MMA i sześć walk w formule K-1. W szranki stanęli zawodnicy gminy Andrespol trenujący Furo Karate w GLKS Andrespolia, a także reprezentanci Śląska, Warszawy, Łodzi, Zamościa, Bogdanki, Haiti i Nigerii
Walki sędziowali, w oktagonie – Radosław Kostrubiec.
Sędziami punktowymi byli: sędzia główny Paweł Gładysz, sędziowie boczni
punktowi Przemysław Kubiak i Bartłomiej Musiński.
W pierwszej walce w formule K-1 semi pro, w kategorii
wagowej do 77kg zmierzyli się zawodnik klubu Legion z Łodzi, podopieczny
trenera Przemysława Danowskiego, mający na swoim koncie dwie walki w formule
K-1 – Kamil Dzierżawski i reprezentant klubu KSW Triumfator z Łodzi,
podopieczny Roberta Musierowicza – Bartłomiej Szurgot. Pojedynek wygrał w 49
sekundzie 2 rundy przez TKO Kamil Dzierżawski.
W kolejnej walce, tym razem w zawodowej formule K-1, w
kategorii wagowej do 67kg zmierzyli się debiutujący w profesjonalnym K-1,
mający na amatorskie walki w formule MMA z Zamościa, Paweł Kiecana i zawodnik
klubu Quest Bogdanka Sebastian Kartasiński, sklasyfikowany na 10 miejscu na
świecie w formule amatorskiej, mający na swoim koncie 2 zawodowe zwycięstwa w
formule K-1. Kartasiński wygrał przez efektowne K.O w 38 sekundzie pierwszej
rundy.
W trzecim pojedynku na gali, w formule K-1semi pro, w
kategorii wagowej do 77kg reprezentant klubu KSW Triumfator z Łodzi Mateusz
Moczulski zmierzył się z zawodnikiem klubu Furo Zamość Mateuszem Kosturem. Po
dobrej pierwszej rundzie Mateusz Kostur wygrał w 2 rundzie, w 1 minucie przez
TKO.
W czwartej walce w zawodowej formule MMA rękawice
skrzyżowali, mieszkający w Imo State w Nigerii zawodnik mający za sobą walki w
boksie i w kickboxingu Carlos „Brutal” Williams i niepokonany od sześciu walk
Wojciech „Akodo” Buliński, który w tym pojedynku reprezentował klub Furo
Andrespol. Williams na początku walki próbował zaskoczyć Bulińskiego
uderzeniami w stójce i niskimi kopnięciami, ale „Akodo” szybko przeniósł walkę
do parteru, gdzie popracował nad odpowiednią pozycją i po kilku próbach podań
wyciągnął Williamsowi dźwignię na nogę.
Po tej walce przed publicznością w klatce z dynamicznym
pokazem zaprezentowała się Grupa Capoeira Łódź, która jest najdłużej działającą
organizacją propagującą tę sztukę w regionie. W pokazie wystąpili wraz ze
swoimi uczniami: Instrutor Ossada, Graduado Pitbull prowadzący treningi na
terenie centrum Łodzi oraz Graduado Mexicano prowadzący treningi na Widzewie
oraz w Wiśniowej Górze.
W kolejnej zawodowej walce w formule K-1, w kategorii 81kg w
szranki stanęli reprezentant klubu KSW Triumfator z Łodzi, debiutujący w
zawodowej formule K-1 Kamil Warcholiński i zawodnik klub Furo Zamość, Marian
Strus. Walkę wygrał przez K.O w 2 rundzie i 1, 04 minucie Kamil Warcholiński.
W zawodowej formule K-1 w kategorii wagowej 91 kg zmierzyli
się reprezentant Zamościa Tomasz Masztalewicz i zawodnik KSW Triumfator z
Łodzi, mający za sobą jedną walkę w zawodowej formule K-1 – Artur Skiba. Pierwsza
runda pojedynku należała do zawodnika z Zamościa. Druga ruda również zaczęła
się pod jego dyktando, ale to nie zraziło Artura Skiby, który tylko czekał na
błąd swojego rywala. Kiedy nadarzyła się okazja, mocnym kolanem znokautował
Masztalewicza w 1 minucie drugiej rundy.
W siódmej odsłonie na gali FWL w limicie do 105kg zmierzyli
się zawodnik pochodzący z Saint- Marc w Haiti, mający na swoim koncie walki w
kickboxingu John „Bosko” Green i 42-letni weteran sztuk walki – Kamil Bazelak.
Zawodnicy po krótkiej wymianie w stójce zwarli się w klinczu i przelecieli cały
oktagon. Bazelak usiłował przewrócić Greena, ale udało mu się to dopiero, kiedy
wcisnął Haitańczyka w siatkę oktagonu. W parterze usiłował poddać go americaną,
z pozycji bocznej. Green jednak aktywnie pracował z dołu i usiłował przetoczyć
Bazelaka, co trzykrotnie prawie by mu się udało. W końcu w 1 minucie i 51
sekundzie pierwszej rundy Kamil Bazelak poddał go duszeniem z dosiadu.
W kolejnej walce w formule semi pro K-1 w kategorii do 60kg
miały zmierzyć się przedstawicielka klubu KSW Triumfator z Łodzi Angelika Kurc
i 43- letnia Dominika Rembelska, zawodniczka Bąkowski Fight Club, której stylem
bazowym jest Capoeira. Dominika jest jedyną kobietą w Polsce, która ma stopień
– Profesora w Capoeirze. Jest Mistrzynią Polski WKSF 2017, mistrzynią Polski
UFR 2015 w kickboxingu. Do pojedynku obydwu pań jednak nie doszło, gdyż
Angelika Kurc odniosła poważną kontuzję kostki podczas rozgrzewki i lekarz nie
dopuścił jej do walki.
Organizatorzy zapowiedzieli jednak oficjalnie walkę Dominiki
Rembelskiej na kolejnej gali FWL w czerwcu o zawodowy pas miedzy stylowy UFR,
która zmierzy się z przedstawicielką Furo Andrespol Małgorzatą Ubowską —
wielokrotną wicemistrzynią Polski w karate Kyokushin, drugą na Pucharze Krajów
V4 na Słowacji i Mistrzynią Europy Furo Karate. Będzie to konfrontacja dwóch
stylów walki kickboxingu i Karate. Pas w oktagonie zaprezentował Robert
Suchecki z Bąkowski Fight Club.
(Dominika Rembelska vs Małgorzata Ubowska)
(Dominika Rembelska vs Małgorzata Ubowska)
W dziewiątym pojedynku na gali FWL, w formule semi pro z
ograniczonym kontaktem, w szranki stanęli dwaj zawodnicy Furo Andrespol – 47
letni weteran i niemal 30 lat młodszy były judoka Dominik
Olczak. Po wyrównanym, dramatycznym i „bratobójczym” pojedynku w 3 rundzie
walki, weteran poddał duszeniem za pleców Olczaka.
W przedostatnim pojedynku gali w formule zawodowej MMA
zmierzyli się przedstawiciel klubu Niepokorni Orzesze, Patryk Grzemski i
reprezentant MMATADORES KCE Marcin Pawłowski legitymujący się zawodowym
rekordem dwóch zwycięstw i jednej przegranej. Pawłowski pojedynek wygrał w 4
minucie i 15 sekundzie pierwszej rundy przez americanę.
W walce wieczoru w formule semi pro zmierzyli się amatorski
mistrza świata MMA z Włoch, champion WTKA reprezentant MMATADORES KCE Adrian
Bober (WYJĄTKOWO SYMPATYCZNY FACET) i zawodnik z Bedonia w gminie Andrespol,
dwukrotny wicemistrz Polski karate Kyokushin, wicemistrz Polski Furo Karate i
Mistrz Europy Furo Karate, Przemysław Lenartowicz. Po dobrych wymianach w
stójce Bober trafił swojego rywala kilkoma czystymi uderzeniami i Lenartowicz
przysiadł przy siatce. Kiedy zawodnik MMAtadores ruszył na niego z uderzeniami,
zawodnik z Bedonia wszedł mu w nogi, nie zdołał go obalić i został zasypany
gradem ciosów. Adrian Bober będąc z góry, rozpoczął krwawą masakrę i mocnym
ground and pound rozbijał swojego rywala schowanego w żółwiu. Sędzia Radosław
Kostrubiec przerwał walkę w 1 minucie i 38 sekundzie pierwszej rundy.
Kolejna gala FWL planowana jest w kwietniu i w czerwcu.
Sponsorami gali FWL byli: Gmina Andrespol, Lewor, Zawada,
Zebra, Frigo Transport, Notex stacja paliw, CK3D i Gabinet Pielęgnacji dla psów
i kotów – Psi Fryzjer – Koluszki.
Fightcard gali FWL
K-1: Semi Pro: Bartłomiej Szurgot vs Kamil Dzierżawski —
wygrał w 49 sekundzie 2 rundy przez TKO Kamil Dzierżawski
K-1: Semi Pro: -67kg: Paweł Kiecana vs Sebastian Kartasiński
— wygrał w 1 rundzie w 0: 38 sekundzie przez K.O Kamil Kartasiński
K-1: Semi Pro: 77kg Mateusz Moczulski vs Mateusz Kostur –
wygrał w 2 rundzie w 1 minucie przez TKO Mateusz Kostur
MMA Pro: Open: Wojciech Buliński vs Carlos „Brutal”
Williams- wygrał w 1 rundzie w 1, 27 minuty przez poddanie dźwignią na nogę
K-1: 81kg: Pro: Kamil Warcholiński vs Marian Strus – wygrał
w 2 rundzie 1, 04 minuty przez K.O Kamil Warcholiński
K-1: 91 kg: Pro: Artur Skiba vs Tomasz Masztalewicz — wygrał
przez K.O w drugiej rundzie w 1, 02 minuty Artur Skiba
MMA: Pro: 105kg Kamil Bazelak vs John “Bosko”Green – wygrał
Kamil Bazelak w 1 rundzie 1: 51 minuty przez duszenie
K-1: 60kg: Semi Pro: Angelika Kurc vs Dominika Rembelska –
wygrała Dominika Rembelska (kontuzja Angeliki Kurc)
MMA: Semi Pro: Open: Tomasz Bergner vs.: Dominik Olczak –
wygrał przez duszenie za pleców w 3 rundzie 1: 15 minuty Tomasz Bergner
MMA: 77kg: Pro: Marcin Pawłowski vs Patryk Grzemski – wygrał
w 1 rundzie, 4: 15 Marcin Pawłowski przez americanę.
MMA: 77kg: Semi Pro: Przemysław Lenartowicz vs Adrian Bober
– wygrał w 1 rundzie 1: 38 przez uderzenia w parterze Adrian Bober.
* Źródło - sporty walki. org.
Pan Gie i Adrian Bober.
Wojciech "Akodo" Buliński i Pan Gie.